Boję się jutra. Boję się,
że nie będę wystarczająco mądra, wystarczająco zabawna, wystarczająco
ładna. Po
prostu nie wystarczająco dobra. Boję się popełnionych błędów, a jeszcze
bardziej niewykorzystanych szans. Dnia, w którym oprócz dostępu do sieci
zabraknie czegoś znacznie istotniejszego. Boję się myśli dotyczących
przyszłości, i tego kim się stanę. Jaką rolę odegram w życiu innych
ludzi i czy sposób w jakim
pokieruję swoim własnym będzie miał znaczenie. Czy okaże się słusznym?
Boję
się zapomnienia i tego, że ja zapomnę. Rozstania, śmierci i pająków.
Tęsknoty
za dzieciństwem, które niosło za sobą dylemat - cola, czy pepsi, -
wieczorynka,
czy podchody. Boję się tego, że nie będę potrafiła przebaczyć. Boje się
rozczarowania wynikającego z niemożności
podjęcia jakichkolwiek działań. Boję się telefonu o 3 nad ranem, i tego
co mógłby powiedzieć mi przerażony głos po drugiej stronie słuchawki.
Boję się samotności i
wszechobecnej pustki, którą w konsekwencji niesie za sobą miłość. Boję
się stać w miejscu. Boję się straty osób
mi najbliższych, dla których niegdyś warto było próbować. Boję się tego,
że stanę się
największym wrogiem dla siebie samej. Również tego, że nie będzie mi
dane
kiedyś spojrzeć na życie przez pryzmat czasu, czy też doświadczenia, z
bladym uśmiechem tlącym się w kącikach ust. Boję się, że nie
będę robić tego, co sprawia mi w życiu największą przyjemność. I tego,
że gdzieś w tym
wyścigu szczurów stracę życiowe ambicje, a w tej nieustannej pogoni, i
dążeniu
do bycia ' kimś' zgubię to, co najcenniejsze. Siebie.
TRUE.